Gdybym nie tykał mięsa kurczaków tylko z tego powodu, że miałbym do niego jakąś dziwną awersję,
nie można byłoby przypisywać mi mądrej decyzji i racjonalnego myślenia tylko z tego powodu,
że okazało się, iż mam alergię na kurze mięso- alergię, o której nie miałem pojęcia.
To samo tyczy się transfuzji krwi, wiary Świadków Jehowy o świętości krwi oraz postępu medycyny, jaki dokonał się przypadkowo poprzez ich dziwne przekonania. Słuchałem wypowiedzi Zbigniewa Religi, doskonałego, nieżyjącego już kardiochirurga, który powiedział, że dzięki niezgodzie Świadków na przetaczanie krwi w medycynie dokonał się postęp, bowiem znaleziono z tego powodu inne metody medyczne.
Obecnie, przeciwnie do historii, nie przetacza się krwi „z byle powodu”, ponieważ dzięki uporowi Świadków znaleziono środki szybsze, choć nie do końca wiadomo, czy mniej ryzykowne.
Zbigniew Religa przyznał, że aktualnie krew przetacza się jedynie w tzw. „sytuacjach podbramkowych”. Trzeba natomiast przyznać, że skoro w skrajnych okolicznościach jednak chwyta się właśnie tej metody, Świadkowie i ich bliscy mają trochę przechlapane- jeśli oczywiście znajdą się w tak ekstremalnej sytuacji.
Należy dodać, że póki nie wynaleziono alternatywnych metod na transfuzję, zabiegi alternatywne, co chyba oczywiste, także nie istniały! W tych czasach irracjonalność przekonań zebrała straszne żniwo w formie zmarłych osób- które odeszły z tego świata z powodu niezgody na transfuzję.
Najgłośniejszy był przypadek małej córeczki rodziny Świadków,
która padła ofiarą zabobonnego myślenia.
Zabobon nie kieruje się kryteriami zdrowotnymi- a jeśli można powiedzieć o nim w kategoriach leczniczych, to udaje on jedynie leczenie domniemanej duszy. Jeśli coś uznajemy za święte, automatycznie nie kwestionuje się etykietki świętości. A świętość to inaczej tabu, które obwieszcza nic innego, jak: „Nie dotykać! Nie podważać! Nie krytykować!” Aura świętości, nadana przez jakiegoś szamana, nie stymuluje do szacunku, lecz do ślepej wiary, ślepego posłuszeństwa, sztucznego patosu i ostatecznie, uznania nietykalności sfer uznanych za święte (np. krew), bez konkretnych ku temu uzasadnień. Tym właśnie jest „świętość” i jego złudna magia.
Nietykalność, chyba każdy się zgodzi, nie jest szacunkiem. Ludzie zdolni są do szacunku, gdy uznają pewne wartości. Gdy widzą, że dana osoba kieruje się tymi wartościami, wtedy oddają jej szacunek.
Wartości, takie, jak szczerość, uczciwość, życzliwość, życie… to wartości intuicyjne, które są w nas wbudowane bardzo mocno. Sprawdzają się w życiu, i dlatego są poważane zupełnie naturalnie,
a więc jest zupełnie bez sensu próbować je podważać.
Świętość jest zaleceniem, by udawać szacunek wobec kogoś, lub czegoś, lecz wiadomo, że szacunek ten jest udawany, ponieważ ludzie nie wiedzą, za co tego kogoś, lub coś szanować. Tylko za to, że tak ktoś powiedział? Nie ma dowodów na boskie namaszczenie jakiejkolwiek instrukcji zawartej w Biblii, czy innych świętych księgach. Są one wybitnie wątpliwe. Poza tym zgadzanie się na nielogiczne wymogi kogoś, tylko dlatego, że ten ktoś stoi wyżej od nas, jest objawem braku szacunku- braku szacunku dla całości ludzkiego życia, które jest tym obfitsze i szczęśliwsze, im więcej jest działania rozumu na podzespołach empatii. Braku szacunku dla rozumu własnego, jak i rozumu innych ludzi.
Obecnie, gdy istnieją metody alternatywne do transfuzji, trzeba przyznać, że nie mają już oni przekonań, które odznaczałyby się szczególną szkodliwością. Należy jednak zwrócić uwagę na to, jak wyznawcy, obojętnie jakiej religii, trzymają się mocno i konsekwentnie określonych wskazówek, tylko dlatego, że zapisane są one w świętej księdze, a pośrednicy religijny zwracają na nie szczególną uwagę, inne pomijając mniej, lub bardziej subtelnie. Nie liczy się wtedy racjonalizm, nawet, jeśli przypadkowe skutki zabobonów okazują się pozytywne. Przecież Inkwizycja nie była niczym dobrym, choć z pewnością przyniosła pewne postępy w sądownictwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz