niedziela, 27 grudnia 2009

Komentarze do "Debaty neutralnościowej"- część 2

Państwo nie jest samodzielnym, autonomicznym bytem, który zawiesza w klasach krzyże, albo wymalowuje przystanki autobusowe. Państwo to szerokie pojęcie, ale nie sposób nie zauważyć, że lubimy mówić o nim jak o państwie PRAWA. Podstawą całego prawa w państwie jest natomiast konstytucja, która jasno stwierdza neutralność światopoglądową państwa. Bez sensu jest zatem spór o to, czy szkoła jest instytucją państwową, czy publiczną. Instytucje publiczne nie mogą funkcjonować w oderwaniu od państwowego prawa i jego fundamentu- konstytucji. Jeśli tak, sprawą oczywistą jest uznanie wieszania krzyża w każdej klasie za czyn niezgodny z konstytucją. Konotacje historyczne są często kwestią przypadku- każda religia ma symbol, który jest w stanie pomóc w braku strachu przed śmiercią w obliczu wojny. Każde państwo było w przeszłości terenem mieszkańców o bardzo jednolitych poglądach, więc jednoczenie się przy ich symbolu było zjawiskiem oczywistym. Problem tkwi w tym, że historii uczy się na lekcjach historii- w klasie historycznej wiesza się również obrazy postaci i symbole mające z nią związek. W zasadzie, każda klasa będąca pomieszczeniem, w którym uczy się konkretnego przedmiotu jest przestrzenią zawierającą określoną symbolikę.

Zapomina się również o tym, że historia tworzy się nadal dzięki nowym ustaleniom, takim, jak np. konstytucja i nowym wynalazkom, takim jak świeckość. Pluralizm, dzięki któremu można dziś podjąć debatę nie jest dziełem chrześcijaństwa, ale epoki Oświecenia. Czy jesteśmy więc gotowi, w ramach wdzięczności, wieszać w każdej klasie każdej szkoły obrazy myślicieli Oświecenia? Zaraz obok godła?
Nie sądzę. Czym jest zatem ostentacyjne wywieszanie krzyża w klasie? Jest zawieszaniem go przez ludzi wychowanych w określonej tradycji, będących na bakier z obiektywną wiedzą odnośnie chrześcijaństwa, ludzi myślących, że owo wyznanie ma więcej plusów, niż minusów. Zapał, którym kierują się osoby wieszające krzyże jest motywacją czysto religijną z nieudolną próbą racjonalizacji. Niemniej, ludzie mają prawo do wyznawania różnych religii i do nie wyznawania żadnej.

Istnieją również symbole ateizmu, których wieszanie w klasie z własnej inicjatywy jest bezsensowne. Bez sensu jest też wieszanie tam jakiegokolwiek innego symbolu konkretnej ideologii, religii, czy jednego założenia, bo ateizm nie jest spójnym systemem idei, ale pojedynczym założeniem, które może pociągać za sobą takie nurty, jak humanizm, ale po prostu nie musi. Jak słusznie zauważył jeden z dyskutantów, religii w Polsce jest ok. 200. W Polsce żyją też niewierzący. Jeśli zdarzy się, że dana szkoła będzie miejscem edukacji wyznawców wszystkich tych religii- czy mogą oni zapełnić ściany swoimi symbolami, tak, by zabrakło miejsca na tablicę? Przecież nie tylko ateiści są przeciwko wieszaniu symboli religijnych i niereligijnych w klasach- w tym gronie są także wierzący, ponieważ nie chodzi tu o batalię między wierzącymi a niewierzącymi, ale o neutralność światopoglądową. Ateizm ma swoje symbole i nie jest nim pusta ściana. Pusta ściana w piwnicy nie jest symbolem ateizmu, a przecież krzyż wywieszony w tym miejscu mógłby sprzyjać pomyślnemu kiszeniu się ogórków. Poruszamy się jedynie w oparach absurdu i nieżyciowych założeń, ponieważ chrześcijanin dobrze wie, że nikt nie jest na tyle szalony, żeby samemu zawieszać w klasie symbol związany z jego poglądami. Może tylko chrześcijan na to stać. Tym bardziej jest to mało prawdopodobne, by ktoś tak uczynił, skoro zaraz będą pytania: kto to zrobił? I okaże się, że to jeden zastraszony uczeń, jeden procent na sto, wyznający pedrifileterianizm.

To proste- demokracja jest władzą większości w tym sensie, że ona decyduje o wyborze rządu i prezydenta. Ci jednak ustalając konstytucję nie pytają się o zdanie ludu. Konstytucja stwierdza neutralność światopoglądową- trzeba ją egzekwować na wszystkich polach. Większość ludu nie może dyskryminować mniejszości w żaden sposób, również symboliczny. A krzyż w klasie mimo nagle wyciąganych zaszłości historycznych, ma konotacje przede wszystkim religijne, i wisi obok godła, lub nad drzwiami, nie zaś na szyjach wierzących. Państwo nie musi zabraniać czegoś kategorycznie i stanowczo. Wystarczy dobrze zinterpretować jasne zasady: nie ma dyskryminacji wtedy, gdy inni jej nie odczuwają, a ona nie stanie się czymś iluzorycznym tylko dlatego, że większość stwierdzi, iż mniejszość NIE POWINNA jej odczuwać. Jeśli koniecznie potrzebujesz krzyża w klasie, może zawieś go we wszystkich możliwych miejscach? Jak na razie, jest on tylko symbolem związanym z katolicyzmem i nie wpływa pozytywnie na zachowanie uczniów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz