Nienawidzę wprost wyrywania kontekstu, gdy dane zdanie nie jest kontekstem samym dla siebie-
nie wyjaśnia wszystkiego, co chciałem przekazać. To tak, jakby ktoś spytał, czy zapalę papierosa,
ja odpowiedział: „Nie omieszkam”, a on wziął pod uwagę tylko wyraz „nie”.
A konkretnie, rozchodzi się o ten fragment tekstu, który wyrwał z korzeniami znajomy:
Królestwa, rzędy, podrzędy, odmiany, rodzaje, gatunki. Im więcej różnic, tym dalsza kategoria- im więcej lat, tym większa skłonność do różnic. Choć niekoniecznie- w niedoskonałym świecie nie wszystko da się przewidzieć- to ludzie umieją przewidywać- i mamy bolesną świadomość, że tylko my to umiemy. Nie wszyscy mają już świadomość, że to nie efekt specjalnego scenariusza i stworzenia na czyjeś podobieństwo, a efekt naturalnych zmian, które przystosowały homo sapiens do właśnie takiego, a nie innego świata.
Zrodziło mu się w głowie poważne, egzystencjalne pytanie: jeśli Homo Sapiens wygląda jak wygląda, ponieważ jest przystosowany właśnie do tego, a nie innego świata, to czy inne organizmy nie powinny wyglądać i funkcjonować identycznie, co Homo Sapiens?
Przypomina mi to nieco pytanie: „skoro ludzie wyewoluowali z małp, to dlaczego małpy nadal istnieją?” To pytanie jednak pociąga za sobą nie tylko brak logiki, ale i elementarnej wiedzy. Richard Dawkins świetnie objaśnił, i robił to kilkukrotnie: nie pochodzimy od małp- małpa to figura retoryczna, używana potocznie; małpy to zwierzęta współczesne, z którymi mamy wspólnego przodka- jesteśmy kuzynami z obecnymi małpami, a nasz wspólny przodek siłą rzeczy przypominał bardziej małpę, niż współczesnego człowieka; Homo Sapiens.
Nieszczęsna małpa ujawnia także inny, wspomniany problem: nieumiejętność kojarzenia faktów- tutaj bardzo prostych faktów biologicznych.
Skoro człowiek jest taki jaki jest, ponieważ w ten sposób najlepiej funkcjonuje w otaczającym go świecie natury, to czy znaczy to, iż żyjące obok dżdżownice, koty, psy, nosorożce czy dorsze radzą sobie gorzej? To oczywisty absurd. Nikt nie zamierza bronić takiego twierdzenia. Lepiej bronić logiki.
Logika jest otóż taka:
1) Świat nie jest jednolity
2) Świat nie jest statyczny
3) Na poziomie biologii najprawdopodobniej nie ma ekstremalnie ścisłych prawideł, tak jak w chemii czy fizyce (tutaj ścisłość jest większa, ale w miarę jak rozwija się fizyka kwantowa, widać coraz wyraźniej, iż i ona ma granice).
Myślałem, pisząc tamten tekst, iż wszystko wytłumaczy opis zjawisk losowych, takich jak katastrofy naturalne, czy równie losowych, jak mutacje genetyczne; które równie losowo, bywają pozytywne.
Nie możemy wrócić wehikułem czasu kilka milionów lat wstecz i zajrzeć do organizmów przodków, obserwując ich mikroflorę, by w końcu potwierdzić, co było konkretną przyczyną, iż Homo Sapiens jest tak wyjątkowy w przyrodzie.
Nie możemy wykluczyć, że kiedyś dowiemy się nieco więcej, i nie możemy również wykluczyć, że złożyło się na ten fenomen (jak to bywa w tym świecie) kilka czynników. Wszystko jest jednak bardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem, niż stworzenie człowieka opisane w Księdze Rodzaju, Greckich Mitach, czy jakichkolwiek innych mitologiach. Dlaczego? Ponieważ krok po kroku, każde działanie naszego organizmu, łącznie z reakcjami psychofizycznymi, można wyjaśnić w sposób naturalny. Brak jest zajęć dla niematerialnej duszy, gdy materia wyjaśnia wszystko. Gdy zaś istnieją naturalne scenariusze, zawsze to one powinny być przedmiotem rozważań.
Powiedzmy, że zawsze wychodząc na miasto, zabierałem zarówno papierosy, jak i zapalniczkę. Z wyjątkiem jednego razu. Dziewczyna pyta mi się, jak mogło do tego dojść, skoro zawsze brałem oba gadżety. Mamy różne wyjaśnienia- miałem zamiar ubrać inną kurtkę, a w jej kieszeni była zapalniczka; zapalniczka mogła wypaść mi z kieszeni, ponieważ jest płytka i nie ma zapięcia na zamek; pożyczyłem zapalniczkę sąsiadowi i zapomniał mi jej oddać; zapalniczka została w pustej paczce papierosów, nie wyrzuciłem jej, a wziąłem nową itd. Gdyby jednak dziewczyna powiedziała, że zapalniczka mogła wyparować, mógł ją mi podpieprzyć szatan, czy goblin, albo po prostu zapalniczka umarła i poszła do nieba? Hmm… kto wie, czy nie potraktowałbym tego jak kiepski dowcip.
Naturalne wyjaśnienia są więc najlepsze. Po co zaś wymieniłem te punkty o dynamice, zmienności, różnorodności i nieścisłości świata? Ponieważ wyjaśnia to również różnorodność form życia na planecie! Tyle, ile jest zdarzeń, tyle, ile jest tysięcy lat, tyle, ile jest różnych środowisk itp., dokładnie tyle jest sposobów na życie, dokładnie tyle jest różnych „dróg” dla życia.
Możliwe, że nasi przodkowie musieli zejść z drzew z powodu wieloletniej suszy. Musieli sobie jakoś poradzić. Powiedzmy, że w pobliżu nie było drapieżników. Powiedzmy, że byli, ale dwóch naszych przodków, różnej płci, ostało się. Albo nie dwóch, ale kilka par. Czy to nie wystarczy? Zjawiska bardzo mało prawdopodobne nie są jeszcze niemożliwe. A szympansy? Co z nimi? Coś musiało nas rozdzielić.
Mało dzieje się na świecie rzeczy, które są w stanie to zrobić? Chyba nie. Czy, jeśli w Polsce pada deszcz, albo następuje susza (no cóż, niech będzie), to czy to samo musi dziać się choćby w Niemczech? Oczywiście, że nie!
Radzimy sobie w tym świecie, radzą sobie także pingwiny, orły, łososie i żyrafy. Dokładnie tak.
Nauka odkrywa przed nami coraz więcej. Jeśli tkwiła w błędzie, weryfikuje się sama; ponieważ celem nauki jest empiryczna prawda- dlaczego? Ponieważ ułatwia nam zrozumienie materialnego świata; po co? Aby lepiej radzić sobie z jego żywiołami. Po co? Aby przetrwać, a nie nazbyt szybko lecieć „ do raju”. Dlatego nauka prędzej czy później odkryje prawdę o każdym zjawisku: jeśli naukowiec nie trzyma się metodologii naukowej, zostanie zdyskredytowany jako naukowiec. Ponieważ nauka nie jest absolutem, jest podatna na usterki, ale mechanizm działania jest samo korygujący, w przeciwieństwie do jakiejkolwiek religii, która funkcjonuje jak pasożyt. Daje ludziom nieuzasadnioną nadzieję, fałszywą wizję świata faworyzującą bez dowodów jednych względem innych, również w świecie przyrody. Religia wpycha boga i anioły wszędzie tam, gdzie jakieś zagadnienie nie zostało jeszcze wyjaśnione naukowo. To typowe pasożytnictwo. Zyski dla nas za małe, by mówić o symbiozie. To tak jak tasiemiec w żołądku modelki, która umrze z głodu, ale jest zadowolona, ponieważ wygląda chudo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz