piątek, 31 grudnia 2010

Podsumowanko 2010.

Roczek 2010 przeleciał jak z biczyka trzasnął. Pamiętam, jakby to wczoraj za okienkiem trzaskały petardki, a ja, tym razem połączony ze światkiem tylko w sposobik wirtualny, witałem mijający teraz roczek nową paczuszką papierosków. Może tak malutkie podsumowanko?

Ale już bez jajeczek. Ten rok, przyznajcie, nie zapowiadał się rewelacyjnie. W żadnym sensie. Czy przypadkiem seria tragedii nie zaczęła się od katastrofy w Smoleńsku? Tak, to wtedy właściwie cały świat wstrzymał oddech, a Putinowi, wg Gazety Polskiej, spadł Tupolew z serca.

Polska wstrzymała oddech najbardziej, co było naturalną reakcją- dobrze, że w porę zjawili się lekarze, ponieważ uszkodzenie mózgu było bliskie. Reanimację zaczął Dziwisz, dokończyli ją Wojewódzki z Figurskim. Hello! Tragedia tragedią, Lech Kaczyński był w sumie dobrym człowiekiem, ale śmierć w tragicznych okolicznościach nie zmazuje politycznych osiągnięć… albo ich braku.

Nie wiem, czy jest mi dane roztrząsać te wszystkie wydarzenia… czy nie jest to przypadkiem wywoływanie wilka z lasu?

Mógłbym wspomnieć o Haiti, o tym, że jak trafnie zauważył mój kolega z tego bloga http://lionofjudah22.bloog.pl/id,328449545,title,2010,index.html, Watykan nawoływał do pomocy wszystkie kraje, a później zapewne organizował msze dziękczynne z tysiącem… tac. Sam dodałbym jeszcze własną refleksję- jak katolicy wytłumaczą śmierć tylu niewinnych ludzi? Ruchy tektoniczne, fakt. Niezależne od ludzkich działań, mają miejsce od początków planety (no, prawie). Kto tak zaprojektował Ziemię? Czy ludzie mają być wszystko wiedzący? Dobrze, że w ogóle wiemy o tych ruchach, tak samo jak o tym, że to nie Ziemia jest środkiem kosmosu.

Z resztą spójrzcie na wspomnianego bloga, bo mi nie chce się zbierać tego wszystkiego do kupy.

Dodałbym jeszcze Łukaszenkę, który Białoruś traktuje jak sklep monopolowy, podpalając sklepy konkurentów. Dodałbym Chodorkowskiego, wobec którego wczoraj zapadła decyzja o zesłaniu na Syberię. Dodałbym fakt, że to wszystko układa mi się w niepokojącą całość, choć mam nadzieję, że fani Gazety Polskiej i Naszego Dziennika mimo wszystko wyolbrzymiają.

No tak, zmarł Leslie Nielsen, mój ulubiony aktor komediowy. Składam mu hołd za wszystkie części „Nagiej Broni”, za „Szklanką po łapkach”, oraz „Ściąganego”. Zapewne miał też inne role, ale moja ignorancja przewyższyła własne zamiłowanie do tego wspaniałego komika.

Więcej rzeczy nie pamiętam, za wszystkie serdecznie żałuję. Proszę nowy rok o dobrą nutę i rozweselenie.

wtorek, 14 grudnia 2010

Grzeszność seksu w pigułce

Panowie mucho nie gadają o seksie- bo o seksie się nie mówi, seks się uprawia.

To chyba jasne, że nikt nie komentuje schabowych. Kotlety się robi, a następnie konsumuje.

Ot, uniwersalny szablon.

Ale czy analogia trafna? Owszem. Oczywiście pod warunkiem, że jest się odpowiednio grzesznym- wtedy seks spokojnie można przyrównać do jedzenia. Wszak już prekursor purytanizmu Dżizes mawiał, iż nawet spojrzenie (pożądliwe) na kobietę, jest ogromnym grzechem.
Kobieta zostaje w ten sposób zgwałcona, całe szczęście tylko w wyobraźni.

Nasz katolicki naród właśnie z tej przyczyny stanowi swoisty ewenement. Co drugi mijany na ulicy facet wspomaga się psem z powodu braku narządów wzrokowych. Co trzeci pozbawiony jest ręki, choć nie likwiduje to nadal ryzyka grzesznych występków. Rzadko zdarzają się przecież bohaterowie zdolni bez pomocy jednej łapy uciąć sobie drugą.

I tak, wśród oparów kadzidełkowego absurdu, docieramy do sedna. Albowiem brak oczu oraz rąk jest równie metaforyczny, co porażające mądrością przesłanie Dżizesa. Biedaczek zapomniał niestety, iż ostatecznym źródłem grzechu jest notabene… mózg. Ale w końcu- jeśli ktoś bierze sobie do serca słowa Dżizesa, brak wspomnianego narządu niebezpiecznie traci na alegoryczności…



No, ale do rzeczy. Tak, do rzeczy- które nomen omen, trzeba w końcu kiedyś zdjąć. Z siebie, z kogoś, a nierzadko i z siebie wzajemnie. Trzymając się wiernie zasady w myśl której o seksie się nie gada, postanowiłem nieco o nim napisać. Że tak górnolotnie skrobnę, kultura chrześcijańska zbombardowała nas idiotycznym podejściem
do seksualności człowieka. Pozostawiła po sobie miny, które, gdy nadepnie się na nie, robią z homo sapiens dwie połowy. Jedną połową jest jego zupełnie niematerialna dusza, drugą zaś- doczesne i grzeszne ciało. Brak jest tutaj koordynacji- albowiem tak, jak jajecznicę powinno się jeść wyłącznie ze smażoną cebulką- tak seks wolno uprawiać jedynie w najgłębszej miłości, z formalną małżonką, w celu prokreacji, bez kombinacji, najlepiej po ciemku oraz z zasłoniętym obliczem zawsze dziewicy.



I kto tutaj instrumentalizuje seks?!

Chrześcijaństwo, przypisując przyrodzie boskie autorstwo, podobnie jak inne aspekty życia, seks sprowadziło do wąskiej definicji z jedynym celem. Dobrze, że obok narządów płciowych restrykcjami nie zostały objęte pozostałe- nie wyobrażam sobie używania rąk wyłącznie w celu noszenia zakupów, nóg tylko do chodzenia, a mózgu jedynie do płodzenia sarkastycznych felietonów podobnych do tego, który teraz czytacie.


„Seks jest niezwykle ważny”- ktoś powie. Rzecz jasna! Generalnie seksualność jest kluczem. Gdyby nie penis i wagina, nie byłoby nie tylko ludzkości! Ale idźmy dalej- lapidarnie rzecz ujmując, w seks człowiek angażuje o wiele więcej narządów i mięśni; mało tego, bierze w nim udział również wypełniacz czaszki!


Ech, ta szatańska biologia. Przez nią człek uświadamia sobie, że jest zdeterminowany
do przekazywania dalej genów. Na dodatek nie ma chęci na czczenie bóstwa-ewolucji, które działa nazbyt często ślepo. Zachęca do rozmnażania się poprzez seksualną przyjemność i rozwija mózgownicę do tego stopnia, że człowiek nie musi martwić się przeludnieniem planety.

Chciałoby się rzec: nie banalizujmy seksu! Wszak jest w nim mnóstwo piękna. Nie jest to sfera na tyle złożona, by nie móc jej ogarnąć, ale na tyle, aby podziwiać ją i takie tam. Na pewno nie tylko ja widzę stan pośredni pomiędzy totalną dżunglą a podświadomym poniżaniem seksualności.

Śmiercią naszego gatunku nie warto natomiast się przejmować. Antykoncepcja i homoseksualizm pojawiły się wieki wieków przed celibatem księży.